Dzisiaj rano waga wskazała 88,2 kg. Myślę, że to dzięki wczorajszemu biegowi i litrach płynów, które wypiłam.
Biegało mi się naprawdę dobrze. Powyżej macie zdjęcie jednego z fragmentów mojej drogi. Z takim krajobrazem można pędzić przed siebie z uśmiechem na twarzy :)) Postanowiłam, że biegać będę regularnie, bo to swojego czasu przyniosło mi naprawdę wielkie efekty i przede wszystkim było cudownym sposobem na spędzenie czasu. Mimo tego, że teraz mam uciapane buty i niedługo muszę je wyprać.
A dzisiaj byłam w mieście i załatwiłam z koleżanką wczasy w Grecji na Zakynthos. Już się nie mogę doczekać! Plaża, słońce i... mam nadzieję - moje zgrabniejsze ciało! Dlatego teraz pozwolę, aby w moim żołądku spokojne strawił się obiad i za godzinę z hakiem pójdę biegać! Workout, nie ma zmiłuj!
A ja siedze i niemca zakuwam, buu :< Życz mi szczęścia, bo jak skończę i nadal będzie jasno to wskakuję na rower ;D Powodzenia, Grubasie! :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, LLM.
zazdroszczę wyjazdu do Grecji
OdpowiedzUsuńno i gratuluje spadku wagi :)
http://thinchudosc.blox.pl/html
świetne krajobrazy do joggingu :-)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, na pewno sprzyjają rekreacji;) W takich okolicznościach przyrody to aż miło się wymęczyć:)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę biegania po takich polnych drogach,uwielbiam wtedy bieganie :) ach rozmarzyłam się:)
OdpowiedzUsuń